Polska fotografia wydała na przestrzeni dziejów wieiu wybitnych artystów, działaczy i organizatorów. Związani nierozerwalnymi więzami ze "swoją dziedziną" składali życie, twórczość i społeczną aktywność na rzecz wspólnej sprawy. Tworzyli fakty artystyczne (dzieła, wystawy, wydawnictwa), wzmacniali słabą konstrukcją organizacyjną fotografii i walczyli o jej rangę, samodzielnej dyscypliny artystycznej. Jedną z wielkich postaci był Maksymilian Jankowski, subtelny artysta, sprawny organizator życia fotograficznego, inicjator i konsekwentny realizator wielkich imprez fotograficznych, wrażliwy publicysta i krytyk. Osobowość artysty skupiała wszystkie wymienione cechy zogniskowane w harmonijnej symbiozie z nadzwyczajną uczciwością, pracowitością, skłonnością do poświęceń dla spraw społecznych oraz niezwykłą konsekwencją i wiernością dla raz obranych ideałów. Z godnym podziwu uporem twórca realizował podjęte zamierzenia, a jego twórczość i myśl organizatorska zataczała coraz szersze kręgi, aby kolejno wpływać na środowisko gdańskich fotografów, twórców z regionu północnego, wreszcie na krajową i międzynarodową fotografię. "Jego wieloletnia działalność przynosi cenne korzyści polskiej kulturze" - napisał krytyk Marian Szulc we wstępie do katalogu wystawy retrospektywnej M. Jankowskiego (Gdańsk 1972).
Maksymilian Jankowski urodził się dnia 6 sierpnia 1904 roku na wsi w okolicy Pińczowa na Ziemi Kieleckiej. Syn rolnika wybrał karierę urzędniczą, podjął studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie i w 1938 r. uzyskał dyplom magistra nauk ekonomicznych. Okres ten zaciąży) nad całym jego późniejszym życiem. Z trudem zdobyte wykształcenie przyniosło tytuł, z którego był dumny, więc do emerytury wykonywał czynnie swój wyuczony zawód. Okres studiów wykształtował pracowitość, wolę walki, nieustępliwość, konsekwencję, a wreszcie upór, który mądrze pokierowany stał się źródłem wielu przyszłych sukcesów.
Już w okresie studiów M. Jankowski poznał i pokochał fotografię. Pierwsze zdjęcia utrwalały codzienne obrazy z życia rodzinnej wsi ("Żniwa - 1932", "Grabie - 1935"), do której wracał, by pomagać w pracach polowych. W owych latach aparat fotograficzny na prowincji należał do rzadkości, a jego użycie nobilitowało zapewne warszawskiego studenta. To zauroczenie przerodziło się w pasję życiową, której rozkwit nastąpił po zakończeniu II wojny światowej. M. Jankowski zamieszkał na Wybrzeżu, podjął działalność zawodową oraz związał się z ruchem fotograficznym. W 1947 roku wstąpił do Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego, w 1951 roku został przyjęty do Związku Polskich Artystów Fotografików, a od 1961 roku do końca życia sprawował funkcję Prezesa Okręgu Gdańskiego ZPAF. Za ponad 25 letnią działalność dla fotografii Wybrzeża odznaczony zosta! między innymi Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, tytułem Honoraire Excellente FIAP oraz godnością Członka Honorowego ZPAF. W pełni zasłużył na te odznaczenia.
Rozpoczął pracę w środowisku gdańskich fotoamatorów. Już wkrótce organizowane przez niego Imprezy zyskały najwyższe uznanie na terenie krajowej fotografii, często porównywane z największymi wystawami dwudziestolecia. Były to w trudnych latach powojennych jedyne wystawy o takim rozmachu i zasięgu: ,,I Ogólnopolska Wystawa Fotografii Artystycznej i Amatorskiej" - Sopot 1948 oraz "Ogólnopolska Wystawa Fotografii Krajoznawczej" - Sopot 1949 (jako dział II Festiwalu Sztuk Plastycznych). M. Jankowski wypełnił funkcję Komisarza obu wystaw oraz przyczyni! się walnie do powstania i realizacji kolejnych Festiwali Sztuk Plastycznych w Sopocie.
Maksymilian Jankowski zdawał sobie sprawę, że po okrzepnięciu ruchu amatorskiego wystąpi w drugiej kolejności potrzeba rozwinięcia ruchu artystycznego na poziomie zawodowym. Czas potwierdził te założenia. Po wstąpieniu do ZPAF wzrosły możliwości oddziaływania twórcy na stan organizacyjny fotografii, a kulminacja tego procesu nastąpiła! po objęciu przez M. Jankowskiego funkcji Prezesa Okręgu Gdańskiego ZPAF.
Układał plany długofalowe. Obierał cele oparte o aktualne potrzeby artystyczne i o przewidywane możliwości rozwoju regionu, makroregionu a na końcu uwzględniał interesy polskiej fotografii, dostrzegając je w licznych kontaktach z zagranicą. Tak wskazane cele uwzględniały kilka płaszczyzn. W odniesieniu do regionu nadmorskiego była to chęć udokumentowania jego walorów krajoznawczych przy użyciu fotografii o najwyższych parametrach artystycznych, oraz co może przeważało, skonsolidowanie środowiska i utrwalenie rangi fotografii jako samodzielnej dyscypliny sztuk plastycznych. Tak pojęte cele realizowały funkcje związku twórczego w kraju.
Planował na miarę posiadanych możliwości, lecz jednocześnie dbał o rozbudowę bazy fotografii. Szukał poparcia społeczeństwa. Uzyskiwał niezbędne poparcie finansowe władz. Przekonywał o słuszności swych projektów efektami merytorycznymi i sumiennym rozliczeniem imprez, czym zyskiwał niezwykle potrzebne zaufanie. Już wkrótce Maksymilian Jankowski stał się nazwiskiem - instytucją. Metoda "małych kroków" pozwalała realizować coraz ambitniejsze cele. Pozornie niewidoczne działania rozrastały się w system.
Wszystkie założone cele M. Jankowski osiągał w ścisłej współpracy z środowiskiem fotograficznym. Długo ważył koncepcję każdej kolejnej imprezy, wystawy czy przedsięwzięcia. Idea "przegryzła się" w środowisku, bywała atakowana, często odrzucana, czasem modyfikowana. Prezes podchwytywał każdą inicjatywę, mogącą uzupełnić założony system. Po ostatecznym podjęciu zadania zmieniał się. Głuchy na wszystkie propozycje "ciągnął" sprawę do finału. Nauczony doświadczeniem, nie przekazywał pracy wykonawczej kolegom mniej zainteresowanym zrealizowaniem tematu. Poważny organizator nie mógł sobie pozwolić na "wpadkę", lub nieterminową realizację zadania. Po przyjęciu koncepcji włączaj się całym sercom w jej realizację. Działał skutecznie.
Nawet w przypadku głębokiego przekonania o słuszności sprawy, M. Jankowski "sprawdzał" koncepcję w kręgu współtowarzyszy, w Zarządzie Okręgu i wśród Kolegów. Często idea obrastała nowymi rozwiązaniami, często zyskiwała wymiar interdyscyplinarny. Zażarte dyskusje w kręgu Zarządu nigdy nie przekroczyły granic dobrego wychowania. Nigdy też rozumny organizator nie stawiał sprawy "na ostrzu noża", lecz wręcz przeciwnie, rozpatrywał alternatywne możliwości kolejnych rozwiązań aż do osiągnięcia "wysokiego lotu" imprezy. Janusz Rydzewski wspomina, że za czasów M. Jankowskiego nastąpiło "rozwalenie granic fotograficznego getta", co było ważnym wkładem środowiska gdańskiego w kulturę narodową. M. Jankowski przedstawiał ideę w kręgu fotografików, naukowców, literatów, malarzy, muzyków, poetów. Próby "wciągania" innych środowisk do wspólnych działań miały niezwykle udany przebieg. Stałą praktyką uczyniono urządzanie wernisaży i spotkań z udziałem poetów, muzyków i innych twórców. Ta formuła doprowadziła do urządzania interdyscyplinarnych Festiwali Sztuk Plastycznych w Sopocie. Stąd wywodzi się odrębność tradycji środowiska gdańskiego oraz stosowanie odmiennych niż w innych Okręgach ZPAF form uczestniczenia fotografików w kulturze. W środowisku żywe były także formy współpracy z ruchem amatorskim. Na Wybrzeżu wypracowano nową formułę imprez fotograficznych (salon, plener, sympozjum) nawzajem uzupełniających się, organicznie powiązanych i podporządkowanych głównemu tematowi. System wypróbowany w gdańskim środowisku z czasem rozpowszechnił się w krajowej fotografii.
Maksymilian Jankowski przegotował grunt pod rozwój współczesnej fotografii w Trójmieście i kraju.
Wytworzony w środowisku stan napięcia twórczego prowadził fotografików Wybrzeża do kolejnych sukcesów. Przychodziły one lekko, bez widocznego wysiłku, niejako "mimo woli". Ich pojawienie się traktowano jako coś naturalnego. Nie przywiązywano wagi, ani nie doceniano mrówczej, nieefektownej, a przecież jakże koniecznej pracy ich niestrudzonego animatora. Dopiero po śmierci M. Jankowskiego zabrakło jednostki silnej, mogącej przewodzić środowisku. W trudnych dla fotografii chwilach zaprzepaszczono niektóre dokonania. Inne trwają, realizowane w nieco zmienionej formie, czasem z przytłumionym rytmem. Fotograficy Wybrzeża rozwijają Ł uwspółcześniają treść swej twórczości, lecz nadal brak wypracowanych form organizacyjnych mogących wyrazić potrzeby dnia dzisiejszego.
Nadal wzorem pozostają wielkie imprezy organizowane przez M. Jankowskiego, jak "Biennale Fotografii Artystycznej Krajów Nadbałtyckich". Pierwsze w 1963 roku w Zamku w Malborku, następne w Gdańsku aż do 1969 r. Kolejne katalogi przyniosły bogatą dokumentację (informacje o fotografii zaprzyjaźnionych krajów oraz prezentacje sylwetek twórców). Na przemian Z Biennale, również w cyklu dwuletnim poczynając od 1962 roku organizowane były. Salony Fotografiki Polski Północnej "Złocisty Jantar". W imprezach uczestniczyła na zasadzie gości, zaproszona czołówka polskich i zagranicznych twórców. Ponadto w systemie znalazły się "Gdańskie Wieczory Twórczości Fotograficznej" (odbyło się 28 imprez interdyscyplinarnych), wieczory autorskie w Sali Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki (między innymi E. Hartwig, M. Jankowski, T. Lank), "Wieczory Krajów Nadbałtyckich" (prezentacja twórczości i autorów z krajów współpracujących). Komisarzem wszystkich imprez był M. Jankowski.
Kolejne fakty artystyczne- M. Jankowski przygotował precyzyjnie, z wielką dbałością o warstwę merytoryczną i poziom artystyczny oraz z troską o każdy szczegół. Jako jeden z nielicznych organizatorów dbał o prawidłową, wszechstronną dokumentację pracy środowiska. Często zarzucano mu drobiazgowość w; zbyt przesadnym (według niechętnych mu osób) staraniu o formę zaproszeń autorów, stronę estetyczną druków informacyjnych, dyplomów, nalepek na fotografię, różnorodność medali, itp. Wbrew zawistnym opiniom organizator nie "rozdrabniał się". Dbałość o ogólny kształt imprezy rodziła precyzję. Potraktowani poważnie przez organizatorów widzowie i autorzy fotografii otrzymywali pełną satysfakcję w roboczych kontaktach z gdańskim środowiskiem. Tę formułę można i obecnie polecić do wykorzystania w pracy wielu środowisk fotograficznych.
Stale zajęty, zapracowany i gnębiony osobistymi niepowodzeniami coraz liczniejszymi dolegliwościami i nieuleczalną chorobą ani na chwilę M. Jankowski nie zaprzestał swoich prac. Stale obecny, stale czynny, już schorowany podjął próbę nauki języka angielskiego (władał jedynie francuskim), aby nawiązać nowe kontakty zagraniczne. Postawa może stanowić wzór poświęcenia prywatnego życia (nieudanego może właśnie z powodu silnego zaangażowania w fotografię), wzór aktywności społecznej i postawy twórczej.
Niejako na uboczu działalności społecznoorganizatorskiej rozkwitała twórczość fotograficzna M. Jankowskiego. Artysta pracował żarliwie, z pasją, z uczuciem, według wskazań swego Mistrza Jana Bułhaka. Jednakże nie szukał obcych wzorów, ani nie przyjął obowiązującego w ówczesnej fotografii kanonu obrazu impresjonistycznego. Pracował w oparciu o własne przekonania. W fotografię wkładał całą swoją osobowość^ Był rzetelny w stosunku do techniki, precyzyjny w używaniu środków wyrazu właściwych fotografii. To zadecydowało o odrębności i znaczeniu dzieła M. Jankowskiego dla polskiej twórczości fotograficznej.
Pracował dużo. Tematy swoich prac czerpał z najbliższego otoczenia. Dokumentował zniszczenia wojenne gdańskiej Starówki, opiewał walory pejzażu nadmorskiego oraz podejmował tematykę marynistyczną. Prace M. Jankowskiego ujawniają dużą wrażliwość na światło oraz niezwykłe wyczucie kompozycji. Mistrzostwo wypowiedzi wykorzystał do tworzenia obrazów prostych i prawdziwych. Osiągnął wyniki subtelne. Prace wypełnione są wieloznacznymi odniesieniami oraz charakteryzują się zastosowaniem symboliki ujawniającej "drugie dno" tych realistycznych przedstawień. Jako przykład może służyć fotogram "Kres - 1948", którego tragiczna wymowa łączy los przedmiotów z kondycją człowieczą. Lokomotywa kończy swój żywot w morskich otchłaniach. Obraz zdaje się symbolizować osobistą sytuację M. Jankowskiego, który jak lokomotywa "ciągnął" działalność aż do spoczynku.
Wprawdzie Artysta zanotował na swoim artystycznym "koncie" znaczne sukcesy, jak np. Grad Prix na "Złocistym Jantarze" w 1964 roku, a także udziały w wystawach krajowych i międzynarodowych, gdzie uzyskał liczne nagrody i medale. Jednakże twórców znaczących było w krajowej fotografii wielu znakomitych, natomiast brakowało ofiarnych organizatorów. M. Jankowski postanowił objąć własną twórczością również system wystaw, plenerów, sympozjów. Stworzył dzieło wybitne i pamiętne. Aktywność społeczna coraz dotkliwiej przeszkadzała w pracy fotograficznej. Dopiero na 40 lecie twórczości Muzeum Narodowe Gdańsk Oliwa w 1972 roku zaprezentowało jubileuszową retrospektywną wystawę M. Jankowskiego. Nadzwyczaj starannie przygotowany materiał wystawy uległ rozproszeniu. Pojedyncze prace zostały przypomniane na wystawach przeglądowych: "Polska Fotografia Krajobrazowa" - Kielce 1985 oraz "Polska Współczesna Fotografia Artystyczna" - Zachęta Warszawa 1985 rok. Fotogramy potwierdzają współczesną formę wypowiedzi artystycznej M. Jankowskiego, co każe zweryfikować sposób myślenia i kryteria oceny wybitnego fotografika.
Udziałem Artysty stała się tragedia wielkich prekursorów. Zarówno w stworzonej przez siebie strukturze organizacyjnej, jak we własnej twórczości M. Jankowski uzyskał wartości, na przyjęcie których nie byli przygotowani współcześni, publiczność, inni twórcy, ani krytyka tamtych lat. Równie chybiona jest próba oceny tej twórczości w kategoriach obowiązujących obecnie. Wielką postać należy rozpatrywać w kontekście uwarunkowań historycznych. Po przyjęciu takiej metody krytycznej twórczość i działalność organizacyjna M. Jankowskiego jawi się pomostem między fotografią dwudziestolecia międzywojennego a współczesnością. Ciężko wyobrazić sobie obecny kształt fotografii bez doświadczeń wniesionych przez tego twórcę. Bez obrazu dokumentalnego, którego afirmację głosił, bez wielkich imprez, które animował. Był jednym z pierwszych twórców świadomie walczących o wzbogacenie formuły uczestnictwa fotografów w kulturze.
Współcześni nie w pełni doceniali znaczenie artystycznego posłania M. Jankowskiego. Nie do końca zrozumiany w środowisku, bywał nielubiany, często atakowany, a nawet zwalczany. Plotka przedstawiała go jako człowieka apodyktycznego, a nawet jako osobę wywierającą presję na otoczenie. Te nieprzychylne sądy krzywdzą pamięć M. Jankowskiego. Wybitny twórca związał swoje artystyczne kredo z dokumentem, czym wyróżnia! się od rozpowszechnionych wzorców, lecz nigdy nikogo nie zmuszał do przyjęcia własnej koncepcji sztuki. Wybitny działacz społeczny rozumiał, że tylko twórca może w sposób właściwy i w pełni świadomy upowszechnić dokonania swojego środowiska. Jako człowiek czynu włączył się w proces budowania prestiżu swojego zawodu. Cele organizacyjne realizował sam. Całe życie poświęcił ukochanej sztuce. Natomiast od kolegów wymaga) aktywności artystycznej, oczekiwał i wyzwalał jej przejawianie się.. Proponował coraz to nowe akcje wystawiennicze. Pełnił rolę zaczynu intelektualnego i jednocześnie nadzwyczaj sprawnej struktury biurokratycznej ułatwiającej zrealizowanie przyjętych celów. Nie wszyscy członkowie ZPAF zadowoleni byli z roli okręgu wiodącego, nie wszyscy akceptowali cele i metody działania. Nawet najwięksi malkontenci przyznawali M. Jankowskiemu rzetelność, uczciwość i obiektywność we wszelkich poczynaniach. Tak na przykład było z zakupami dzieł fotograficznych przeznaczonych do celów wystawienniczych. Prezes pomagał wszystkim autorom w sprzedaży pracy. W owych czasach był to w kraju akt pionierski sygnalizujący pojawienie się. nowych funkcji mecenatu państwowego.
Brak zrozumienia we własnym środowisku pogłębiało stanowisko krytyki fotograficznej, wiążącej nadzieją z tworzącym się właśnie ruchem awangardy fotograficznej. Nie dostrzegano działalności odbiegającej od tego prądu. Maksymiliana Jakowskiego oceniano jako tradycjonalistę. Nie doszukano się nowych cech ani w twórczości ani w systemie wystaw, organizowanych według "starej" reguły. Raz wydany sąd funkcjonował, przyczyniając się do pomniejszenia znaczenia gdańskiej fotografii lat sześćdziesiątych. Żal wielkiej epoki fotografii polskiej, która, jak się wydaje, odeszła wraz z M. Jankowskim.
Zmarł w osamotnieniu, w dniu 22 czerwca 1974 roku, na swoim Wybrzeżu w Gdańsku. Jego idee żyją, funkcjonują i wyznaczają wiele "nowych" zachowań, postaw i dokonań polskiej fotografii. Godzi się przypomnieć postać jednego z największych w 40 letniej historii ZPAF.
© 2001-2024 GTF oraz autorzy udostępnionych materiałów. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i użycie zdjęć i materiałów przedstawionych na tej stronie bez zgody GTF jest zabronione. Jeśli podoba Ci się twórczość naszych członków lub chcesz nawiązać współpracę - napisz do nas.
Oryginalny projekt graficzny: Janusz Kozłowski, 2001. Modyfikacja projektu i opracowanie CMS: Adam Dereszkiewicz, 2010. Hosting zapewnia eximius.pl
Korzystając z serwisu gtf.org.pl wyrażasz jednocześnie zgodę na naszą politykę prywatności.