Przeredagowana wersja pracy licencjackiej napisanej pod kierunkiem prof. dr. hab. Michała Błażejewskiego w Katedrze Kulturoznastwa Uniwersytetu Gdańskiego.
Uczestniczyłem ostatnio w kilku festiwalach diaporamy poza granicami kraju. Gościłem we Francji, Belgii, Rumunii i w Niemczech. Imprezy te dały mi dość pełny obraz diaporamy europejskiej, oraz pozycji naszej diaporamy na jej tle. Chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżeniami z naszymi twórcami.
Żyjemy w świecie obrazów, atakują nas na każdym kroku, są wszędzie. Jednocześnie chcemy widzieć coraz więcej, dokładniej i wyraźniej. Już nie wystarczają nam kolorowe "pocztówki" z wakacyjnych podróży, na których zawsze czegoś brakuje. Dopiero zdjęcia panoramiczne są w stanie zrobić wrażenie - olśnić widza ogromem przestrzeni i wspaniałą perspektywą. Nie dziwi więc fakt rosnącej popularności aparatów panoramicznych. Są to najczęściej drogie i skomplikowane konstrukcje. Wyjątkiem jest tu Horizon-202, rosyjski następca popularnych - także u nas - radzieckich aparatów panoramicznych
ZDJĘCIE
Biogramy wybranych twórców - niektórzy fotografowie XIX w
W dniach 27 i 28 maja 2005 roku odbyło się piąte z kolei, międzynarodowe spotkanie diaporamistów DIA-FEST auf dem Lande (Święto diaporamy na wsi), organizowane przez międzynarodowe stowarzyszenie AV-Dialog. Impreza ta (tradycyjnie już) odbywa się w dawnej, przeznaczonej teraz do celów turystycznych, zagrodzie wiejskiej, w zamieszkałej przez kilka rodzin miejscowości Drüggelte. Zabudowania osady skupione są wokół niepozornej z zewnątrz, okrągłej budowli, będącej piękną (szczególnie we wnętrzu) rotundą romańską z 1217 roku. Miejscowość Drüggelte leży w odległości kilkuset metrów od północnego brzegu sztucznego jeziora Mönesee, którego okolice w weekendy tłumnie odwiedzane są przez mieszkańców pobliskich miast Dortmund i Düsseldorf. Spotkanie diaporamistów odbywało się w starej stodole, zamienionej w salę projekcyjną. Większość czasu zajmowało uczestnikom oglądanie prezentacji. Część towarzyska zjazdu miała miejsce w knajpce znajdującej się w sąsiednim budynku, oraz przy stołach ustawionych pod gołym niebem.
Uczestnictwo w Pomorskich Spotkaniach z Diaporamą, jak zwykle budzi u mnie rozmaite refleksje, które czasem "przelewam na papier" (czytaj twardy dysk).
Tym razem szczeciński festiwal należy uznać za bardzo udany. Zadecydowało o tym kilka czynników, takich jak sprawna organizacja projekcji (większość prowadzona była z rzutnika cyfrowego, który w tym roku dawał na ekranie obraz o wystarczająco dobrej jakości, a komputer odczytywał wszystkie rodzaje dostarczonych plików), poprawiona wentylacja sali kinowej, przenoszenie pokazów dla widzów do pomieszczenia o większych gabarytach. Poza czynnikami technicznymi, o jakości zadecydował poziom niektórych prezentowanych prac, oraz nieoczekiwany przez organizatorów, acz liczny udział diaporam z zagranicy, nadesłanych przez autorów z Francji, Argentyny i Urugwaju. Werdykt jurorów też był mniej kontrowersyjny od tych z lat ubiegłych.
W dostojnych, salach Pałacu Opatów w Oliwie miała miejsce wystawa "135 fotografii Beksińskiego", które uznany dziś artysta wykonał w latach 1953-1959. Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu - wszystkie są czarno-białe, przeważa brom o klasycznym formacie, są także liczne fotomontaże. Ekspozycję można było obejrzeć w grudniu 2001 i styczniu 2002 roku.
Obcując z efektami ludzkiej twórczości stykamy się czasem z czymś, co jest obarczone, jak to ja nazwałem, gównianym syndromem. Zjawisko to występuje wtedy, gdy autor przedstawia nam swoje dzieło, które może wydawać się dla niektórych dziwne, niezrozumiałe, szokujące, a tak naprawdę jest nic nie warte, nie niosące sobą wartości artystycznych i intelektualnych, będące owocem "przebłysku" braku talentu autora. Nazwa zjawiska wzięła się z wyobrażenia sobie prze ze mnie sytuacji, w której adept sztuki kulinarnej, chcący być awangardowym i szokującym, poda gościom na talerzu, jako wytwór swojej sztuki, (za przeproszeniem) gówno. Niektórzy będą się zastanawiać co autor chciał przez to powiedzieć, inni spróbują go ogłosić wielkim twórcą nowoczesnej sztuki. Sam artysta zacznie przedstawiać jakieś filozoficzne wypociny - a przecież tak naprawdę będziemy mieli do czynienia po prostu z (za przeproszeniem) gównem na talerzu.- stąd pojęcie gównianego syndromu.
Po odbytych w dniach 9-10 listopada 23 Pomorskich Spotkaniach z Diaporamą nasuwa się natrętnie refleksja, że dotychczasowa formuła tego jedynego w Polsce, odbywającego się co roku festiwalu, jak i innych imprez pojawiających się nieśmiało w kraju, całkowicie się wyczerpała i to we wszystkich aspektach: organizacyjnym, technicznym merytorycznym i towarzyskim.
© 2001-2024 GTF oraz autorzy udostępnionych materiałów. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i użycie zdjęć i materiałów przedstawionych na tej stronie bez zgody GTF jest zabronione. Jeśli podoba Ci się twórczość naszych członków lub chcesz nawiązać współpracę - napisz do nas.
Oryginalny projekt graficzny: Janusz Kozłowski, 2001. Modyfikacja projektu i opracowanie CMS: Adam Dereszkiewicz, 2010. Hosting zapewnia eximius.pl
Korzystając z serwisu gtf.org.pl wyrażasz jednocześnie zgodę na naszą politykę prywatności.